28.09.2013

Telenowele nie leciały

Witę! W końcu mam trochę chęci, trochę neta i cokolwiek do napisania, więc Azbe ma chwilowo spokój z pisaniem. Chociaż podejrzewam, że miałaby o czym opowiadać. Chociażby o tym, jak bardzo ma kaca i umiera. Ale że jestem miłosiernym człowiekiem nie każę jej tego robić i pozwalam umrzeć w spokoju. 
Od wtorku jestem z miasta i bardzo mi z tym dobrze. Wychodzę sobie przed dom a tu coś więcej niż pole. Idę trochę dalej, przystanek. I nawet coś jeździ! Szał.
Nie zdobyłam się jeszcze na to, żeby iść załatwić internet, bo jest za daleko. Chociaż jak teraz o tym myślę to bliżej niż przystanek. Ale trzeba tam rozmawiać z ludźmi. Jak dotąd nie byłam na tyle zmotywowana. Po ponad czterech miesiącach wakacji spędzonych we własnym pokoju dopiero oswajam się z tym, że poza mną istnieją inni przedstawiciele gatunku ludzkiego. I to poza internetem.
Poza tym musiałam zaklimatyzować się w mieszkaniu, co też wymaga wiele energii. Jeszcze nie zdążyłam niczego roztrzaskać ani wysadzić w powietrze, ale to tylko kwestia czasu. Jak na razie tylko pocięłam sobie palec i przysmażyłam dłoń piekarnikiem. I prawie skręciłam kostkę. I prawie zginęłam pod kołami.
Samochodu i tramwaju. W 10 sekundowym odstępie czasu. 
O, wiem co jeszcze wam opowiem. Znajomy zaprosił mnie na urodziny, już drugie w tym roku, ale to inna historia. W każdym razie gość mieszka gdzieś na końcu świata. Jakoś udało mi się zdobyć adres i nawet przystanek, ale nikt mnie nie poinstruował, jak do danego domu dotrzeć. Jak na prawdziwego faceta przystało nigdy nie pytam o drogę i zdaję się na swój instynkt. Przeszłam więc sobie na drugą stronę ulicy, przebyłam jakieś pół kilometra, po czym uznałam, że poszłam w złą stronę, bo coraz większy wypiździejew, więc wróciłam na przystanek i poszłam w inną stronę. W końcu wpadłam na to, że mam GPS w telefonie i go uruchomiłam. Powiedział mi, że jednak muszę przez ulicę przejść, ale patatajać w zupełnie innym kierunku. Szłam więc tak sobie z telefonem z ręku i modliłam się o to, żeby dresy spod sklepu okazali się pacyfistami albo zdobyli już swój dzienny utarg. Z nawigacją udało mi się dotrzeć aż do osiedla, ale przestaliśmy się dogadywać kiedy doszłam do krótkich, wąskich i powyginanych uliczek. Zrezygnowałam więc z jego pomocy i znowu szłam na czuja. Zrobiło się jednak ciemno, spóźniałam się już dobre 15 minut więc przemogłam się i ZAPYTAŁAM CZŁOWIEKA O DROGĘ. Myślałam, że umrę. Pan mnie pokierował, chyba nawet wiedział co mówi, ale zapamiętałam tylko pierwszą część tego co mówił. Mówi się trudno, idzie się dalej. Oczywiście znowu się zgubiłam i ZNOWU MUSIAŁAM PYTAĆ O DROGĘ. Kobieta pokierowała mnie w "prawo, potem lewo... to znaczy, lewo potem w prawo", zatem tak poszłam. A przynajmniej próbowałam, bo w lewo okazało się ślepą uliczką. Wróciłam i skręciłam w drugie lewo. Tym razem trafiłam na dobrą uliczkę, ale ze złej strony. Musiałam się wracać i wpadłam na kobietę, która mnie pokierowała, a jej mina powiedziała mi wszystko na temat mojej orientacji w terenie. W końcu dotarłam, 20-30 minut spóźniona i musiałam pić karniaki. Z wielkiej szklany z Ikei. Popitę dostałam w kieliszku od wódki. Morał z tego taki, że warto na imprezy nosić swoją szklankę, bo dwóch mogą wam nie dać.
A, właśnie, zapomniałam napisać skąd taki obrazek. Otóż na mieszkaniu nie mam neta, ale mam telewizor. Myślę, że to wszystko wyjaśnia.
Okej, przejdę już do rozdziałów. Dzisiaj serwujemy wam coś niesamowitego, cudownego, a na pewno niespodziewanego i dawno nie widzianego. Panie i panowie, Paperweight Eye! A poza tym piękny łanszotę o rybkach, ot tak dla odmiany. 

Koi Koinegau

Paperweight Eye


Ivorena



3 komentarze:

  1. Co się stało? Nie dosyć, że żyjesz (nie umarłaś pod kołami, ani nie zeszłaś na zawał, po rozmowie z normalnym człowiekiem( nie to co Azbe))to jeszcze masz ŻYCIE!!! Ja nie wiem co się dzieję... Jeśli tak dalej będzie to nawet Azbe zacznie żyć, co może się dla niej źle skończyć, w końcu promile też mają swoje granice ;) Pozdrawiam i szybkiego powrotu do NIEŻYCIA życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosz, Ivo, nie rób sobie tego! Nie oglądaj tych wszystkich bzdurnych seriali, bo twój mózg wybuchnie, a bez zdolności regeneracji już nigdy nie powróci do swej pierwotnej formy O.o Już lepiej wyjść do ludzi i załatwić sobie internet - Cud nad cudami. W internecie jesteśmy my, a my cię kochamy i nie pozwolimy mieć tyle życia :P
    Dzięki za rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń